„Córka” Eleny Ferrante w kwietniowym DKK.

W trakcie dyskusji podzieliłyśmy się na dwie grupy, nierówne zresztą. Większość była pełna podziwu dla fabuły i wymowy "Córki". Wszystkie jesteśmy córkami, wiele z nas ma córki. Doświadczenia życiowe pozwoliły więc docenić prozę Eleny Ferrante. Wybory Ledy, jej poczucie stłamszenia przez macierzyństwo było w pełni zrozumiałe. Zaś mniejszość uważała, że bohaterka powieści jest całkowicie nieprawdziwa, źle "wymyślona". Niemniej dyskusja była przednia.

Poniżej przedstawiam recenzję napisaną przez Urszulę Rabiczko.

 

„ Moje przemyślenia po przeczytaniu książki Córka Eleny Ferrante.

Wydaje mi się, że pisanie pod pseudonimem w obecnych czasach, gdy wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą, poprzez fora społecznościowe, jest potrzebne osobom, które chcą zachować prywatność, niezależność i wolność. Obecny świat postępuje w kierunku jak największego ograniczenia wolnego i niezależnego myślenia człowieka.

Twórcy programów internetowych uzurpują sobie prawo do dyktowania społeczeństwu jak ma postępować, a nawet podpowiadają człowiekowi jak myśleć. Uważam,że autorka swoim postępowaniem wybija się na niezależność.

Książka jest napisana z wielkim znawstwem psychiki kobiet, z wieloma sytuacjami opisywanymi czytelnik się utożsamia.

Szczególnie wspomnienia i analizowanie współżycia bohaterki z córkami skłania nas do wspomnień o własnym macierzyństwie, szczególnie o tych jego najtrudniejszych momentach, które czasami zostają naszą największą tajemnicą, gdyż są drastyczne i wolimy o nich najszybciej zapomnieć. Robimy wszystko, by o tych momentach zapomnieli również mimowolni świadkowie.

 

Najtrudniej jest ogarnąć problemy związane z wychowaniem człowieka, samotnym matkom, lub żonom panów, którzy nigdy nie wyrastają z krótkich spodenek.

Wychowanie nowego człowieka jest ogromną odpowiedzialnością, żeby taką rolę spełnić KOBIETA musi być człowiekiem o ukształtowanych poglądach na życie oraz twardo zakreślonych celach do jakich dąży.

Dziecko zabiera kobiecie jej prywatność oraz tożsamość; dlatego ja nie potępiam bohaterki, która broniąc niezależności zdecydowała się na opuszczenie własnych dzieci. Na szczęście miała męża, który potrafił ją zastąpić w momencie kryzysu i ułatwił jej powrót do córek i do macierzyństwa. Pewnie większości z nas nigdy by się to nie udało.

Cieszę się, że rola mężczyzn w związkach małżeńskich radykalnie się zmienia, młodzi mężczyźni są dużo bardziej odpowiedzialni za swe związki i za swoje ojcostwo niż ich ojcowie.

 

Moim zdaniem świat w temacie ojcostwa zmierza w dobrym kierunku; jeżeli tylko taki kierunek się utrzyma, to jest duże prawdopodobieństwo,że pokolenie naszych córek będzie miało łatwiejsze życie.”

 

Zapraszamy na kolejne spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki 14 maja 2024 r. Czytamy książkę Zyty Rudzkiej „ Ten się śmieje, kto ma zęby”.